Artykuł sponsorowany
Czym różni się autentyczne przywództwo od zarządzania „na pokaz”
Prawdziwy lider czy tylko dobrze ucharakteryzowany szef?
Współczesne organizacje są coraz bardziej złożone, a zespoły – coraz bardziej świadome. Pracownicy nie oczekują już tylko kierunku działania, ale również poczucia sensu, relacji i autentycznego kontaktu z przełożonym. W tym kontekście pojawia się kluczowe pytanie: czy osoba na stanowisku kierowniczym rzeczywiście prowadzi zespół, czy tylko zarządza „na pokaz”?
Temat autentycznego przywództwa pojawia się coraz częściej nie tylko w literaturze menedżerskiej, ale również na branżowych wydarzeniach, takich jak konferencja AI, gdzie świat technologii zderza się z obszarem ludzkiego przywództwa. Tam, gdzie algorytmy potrafią analizować dane szybciej niż człowiek, to właśnie autentyczność lidera staje się czymś, czego nie da się sztucznie wygenerować.
Autentyczne przywództwo to nie rola – to postawa
Zarządzanie „na pokaz” bywa mylone z profesjonalizmem. Garnitur, prezentacje w PowerPoincie, chwytliwe hasła na wewnętrznych slajdach – wszystko to może sprawiać wrażenie, że mamy do czynienia z liderem. Ale to tylko powierzchnia.
Autentyczny lider:
-
nie udaje, że wie wszystko, tylko potrafi przyznać się do błędu,
-
słucha, a nie tylko wydaje polecenia,
-
dzieli się sukcesem, ale bierze na siebie odpowiedzialność za porażki,
-
jest sobą, a nie kopią książkowych wzorców.
Zarządzanie „na pokaz” opiera się na lęku – przed oceną, przed utratą kontroli, przed byciem „zdemaskowanym”. Autentyczne przywództwo wyrasta z odwagi i świadomości: kim jestem, jakie mam wartości i jak mogę je przekazać zespołowi.
Przywództwo jako relacja, a nie struktura
W wielu organizacjach wciąż pokutuje przekonanie, że lider to „ten z góry”, który zarządza, monitoruje, nadzoruje. Tymczasem autentyczne przywództwo nie ma wiele wspólnego z hierarchią. Ma za to bardzo dużo wspólnego z relacjami.
Dobry lider buduje mosty – między ludźmi, między celami a wartościami, między codzienną pracą a większym obrazem. Pyta o zdanie, angażuje, tłumaczy „dlaczego”, a nie tylko „co”.
Zarządzanie „na pokaz” skupia się na wynikach – nawet jeśli ma to oznaczać wypalenie zespołu. Autentyczny lider rozumie, że efektywność to skutek, nie cel sam w sobie.
Na jednej z tegorocznych konferencji, konferencja AI, padło ciekawe porównanie: „Sztuczna inteligencja potrafi rozpoznać wzorce zachowań, ale tylko prawdziwy lider potrafi zbudować zaufanie.” To trafnie oddaje istotę różnicy między relacyjnym a fasadowym zarządzaniem.
Autentyczność nie oznacza braku wymagań
Często autentyczne przywództwo jest błędnie utożsamiane z pobłażliwością. To fałszywy trop. Prawdziwy lider potrafi być wymagający, ale robi to z pozycji szacunku, nie dominacji. Wprowadza zasady, ale sam też się do nich stosuje. Wyznacza cele, ale bierze pod uwagę realne możliwości i kontekst, w jakim działa zespół.
W zarządzaniu „na pokaz” chodzi o to, by dobrze wyglądać – nawet kosztem zespołu. Jeśli trzeba kogoś poświęcić, by wypaść lepiej w oczach zarządu – decyzja bywa szybka i bezrefleksyjna. W przywództwie autentycznym człowiek nigdy nie jest środkiem do celu, ale wartością samą w sobie.
Lider, który inspiruje, a nie zarządza przez strach
Jednym z najbardziej wyraźnych wskaźników autentycznego przywództwa jest to, jak zespół reaguje na kryzysy. Jeśli ludzie idą za liderem z przekonania – nie z obowiązku – to znak, że mamy do czynienia z prawdziwym przywódcą.
Zarządzanie „na pokaz” często korzysta z narzędzi kontroli, raportów, tabelek i KPI-ów, ale zapomina o najważniejszym – zaangażowaniu. Bez autentycznego kontaktu, zespół działa tylko wtedy, gdy „patrzy szef”.
Tymczasem autentyczny lider:
-
wzmacnia niezależność,
-
buduje odpowiedzialność,
-
inspiruje do myślenia,
-
wspiera rozwój, nawet jeśli wiąże się to z odejściem wartościowego człowieka na wyższe stanowisko.
Technologia nie zastąpi prawdziwego kontaktu
W erze pracy zdalnej, cyfryzacji i automatyzacji, liderzy mają coraz więcej narzędzi do zarządzania zespołami „na odległość”. Jednak żadne z nich nie zastąpi autentyczności. Kamera na Zoomie nie pokaże, czy naprawdę słuchasz. Dashboard nie odda emocji człowieka, który ma dość. Automatyczny feedback nie zastąpi szczerej rozmowy.
Na wydarzeniach takich jak konferencja AI, coraz częściej mówi się nie tylko o nowych technologiach, ale o tym, jak one wpływają na relacje w zespołach. Technologia może wspierać przywództwo, ale nigdy nie powinna go zastępować. To ludzie podążają za ludźmi – nie za systemami.
Autentyczne przywództwo zaczyna się od… człowieka
Nie od certyfikatu, nie od ukończonego szkolenia, nie od przeczytania książki. Autentyczne przywództwo to decyzja. Decyzja, by prowadzić ludzi nie poprzez narzucanie swojej pozycji, lecz poprzez obecność, autentyczność i odwagę bycia sobą.
Bycie liderem to nie status, to odpowiedzialność. A autentyczność to nie „miękka cecha” – to twardy fundament, na którym można budować zespoły gotowe na wyzwania jutra.
Warto więc zadać sobie pytanie: czy jestem liderem, za którym sam chciałbym podążać? Jeśli odpowiedź nie jest oczywista – być może czas zrzucić maskę i zacząć działać z poziomu autentyczności, a nie wyuczonej roli.
Bo zespół – prędzej czy później – zawsze rozpozna, z kim ma do czynienia.
